piątek, 25 kwietnia 2008

Mineła połowa wyjazdu...

Także witam. Dwa mięsiące minęły. Czyli rzeczona połowa wyjazdu. No to najwyższa pora coś napisać.
Zacznijmy od dzisiejszego dnia. A dnia dzisiejszego z tych ciekawszych rzeczy to tylko graliśmy w puki puki o piwo. W bilarda, znaczy się. Nudy.

Przegrałem:
jedno piwo na miejscu,
dwa piwa w Tajlandii,
jedno piwo w Malezji,

wygrałem:
free taxi do akademika,
soju na trzech osuszone pod akademikiem.


PS. Jeśli chodzi o burze to te w Polsce to waga piurkowa. Zeszłej nocy po zaledwie jednym gromie akademik trząsł się minute, a huk trwał koło dwóch. O 5 nad ranem kilka zdziwionych osób wybiegło ze swych pokoi ;)

Się rozpisałem się.
Annyong!

Brak komentarzy: