wtorek, 7 kwietnia 2009

Filipiny - Tarasy ryżowe w Batad

Z Manili można szybko podskoczyć do Banaue [ok. 300km w 10h] nocnym autobusem. Najlepiej odrazu zasnąć. Później podziw dla umiejętności kierowcy wyprzedzającego na trzeciego na krętej, wąskiej, wiejskiej drodze z budynkami wyrastającymi zaraz na poboczu, z blokadami kontrolnymi i niespodziewanymi zwężeniami do drogi jednopasmowej przy prędkości czasem dochodzącej do 100km/h [musi tak przyspieszać, bo i tak średnia prędkość nie przekracza 30km/h] sprawia, że ciśnienie zbyt mocno podskakuje. A szkoda być niewyspanym dnia następnego, bo można by nie docenić widoku gór z wyrzeźbionymi 3 tysiące lat temu tarasami.

No i widok karaluszków biegających po głowach tych co zdołali zasnąć przed tobą też potrafi sprawić, że poniektórzy [vide: Ola] dostają histerycznego napadu... śmiechu.

Z Banaue już tylko 12km (czyli 1,5h) tricyclem po drodze, która słyszała plotki o utwardzaniu, ale wiary nie dała. Następnie van, bo droga zwycięża pojedynek z tricyclem - 3km. Do Siodła. A z Siodła spacerek, nie cała godzinka i... ósmy cud świata (zastanawiałem się ile jest ósmych cudów świata i wiem tylko, że ten ósmy stopień podium musi być wykonany z bardzo wytrzymałego materiału).

Tak czy owak, niech przemówią zdjęcia, bo ja się plącze w zeznaniach.









Żeby mieć więcej zdjęć to się trzeba naklikać!

Brak komentarzy: